Tadzio chory na kaszel kenelowy
W zasadzie umówiliśmy się do weta z łapka, Tadzik w czasie pobytu moich rodziców u nas prawdopodobnie przeciążył łapkę i szedł z jedną uniesioną w górze.
Więc następne dni postawiliśmy na regenerację i odpoczywał.
Minęły jakieś 2 tyg i sprawa się ustabilizowała, byliśmy na pętli nie cały km od domu a Tadzio znów skakał na 3 łapkach.
Wygoliłam między poduszkami, wymacałam całą nogę ale nie wyczułam żadnych nieprawidłowości albo bo ich nie było albo bo się nie znam.
Wczoraj wet wymacał, pokazał mi jak sprawdzać i powiedział że wg niego wszystko jest ok, i Tadzio ma póki co odpoczywać więcej, żadnych skoków, skrętów.
W między czasie łapka się uspokoiła, ale od piątku zaczął kichać. Myślałam że może detergent na klatce schodowej się zmienił i o to chodzi, potem może że różnica temperatur, ale do tego doszło takie charczenie jakby chciał odkrztusić tą wydzielinę.
A dosłownie kilka dni wcześniej miał biegunkę i wymioty i mogło to być już początkiem tej choroby.
Wymioty nie jako zatrucie, tylko ból gardła.
Wczoraj dostał trzy zastrzyki, dziś już wziął jedną tabletkę ale ma jeszcze 3 przewidziane. I spacery to sikupa i koniec. Zakaz kontaktu z innymi psami.
Jako, że był szczepiony powinien przejść wszystko łagodniej.
Jak coś się będzie działo, mamy przyjść w sobotę jeśli będzie ok to w poniedziałek.
Przy okazji Tadzio waży 14 kg a fajnie było by wrócić do 12,5-13 kg :)
Na szczęście Tadzio nie ma temp tzn nie miał. Ale to może być tak że się ma za jakiś czas nie potem znowu.
Tu się wygrzewamy razem :)
Komentarze
Prześlij komentarz