Pierwsze wakajki Tadzika!
W dzień wyjazdu wstałam przed 5 rano, żeby wyjść z Tadzikiem na bardzo długi spacer. Poszliśmy też na wybieg żeby po prostu się zmęczył. W domu jeszcze wariowaliśmy z zabawkami.
Podróż minęła bezproblemowo. Tadzik ideał podróżnik. W Ostródzie z pociągu już ładnie wyszedł po schodkach. Mojego taty w ogóle nie zauważył choć ten pochylił się przywitać. Siusiu wpadki nie było ani żadnych takich. Tadzik pochrupał suszone ścięgno i warkocza ze skór a tak to kimał. Pic nie chciał ale miał na wierzchu miseczkę.
Nasz transport był 40 min wcześniej a na dworcu czekaliśmy może z 10 min zanim podstawili pociąg.
Tadzik do auta nie bardzo chciał wejść i troszkę się denerwował. Do pociągu też się bał wejść, ale może dlatego, że peron był nieco wyżej a schodki które wysunęły się z pociągu były niżej, więc Tadzika wciągnęłam do góry.
Na początku w pociągu siedział na fotelu, on ogólnie nie jest nauczony siedzieć na fotelach, sofach czy łóżkach i nieco się denerwował. Nie chciał się położyć.
Na fotelu miał mate z ciepłym miłym barankiem a od dołu tkanina która nie przepuszcza ew wilgoci.
Kawałek za Krakowem, kota z transporterem postawiłam na fotelu a Tadzikowi matę rozłożyłam na podłodze. Mieliśmy wykupione dwa pełne miejsca więc tego miejsca było też więcej. Tadzik mógł się wyciągnąć jak mu się podobało.
Do samochodu znowu nie bardzo chciał wejść, potem zrobił ładnie siusiu i jak wpadł u rodziców do mieszkania to już był ten pies. Zjadł, napił się i przyniósł szarpaka do zabawy :)
Potem poszliśmy na długi spacer, żeby rozprostować kopytka :)
Następnego dnia pojechaliśmy nad morze :) Tadzik wskoczył już chętnie :D I Tadzik pierwszy raz widział tyle wody, ale woda jak to woda, pił ją więc nie szliśmy nad nią. Do niej samej wszedł ale fale były za duże. Wolał skakać, czołgać się, nurkować, tarzać w piasku.
Full total entuzjazm i radość. Był upalny dzień, więc po zejściu cieniu pod lasem weszliśmy w las, piękny z pokryciem z mchu i widokiem na wodę.
Jak dojechaliśmy do domu pies padł zmęczony :) No ale zrobiliśmy 8 km plus to co on nabiegał naszalał się to jego :)
Następnego dnia pojechaliśmy na pola Grunwaldu :) Też było gorąco ale na szczęście połowa trasy była w cieniu drzew :)
Tadzik polubił podróże samochodem, bo zaczął je wiązać z superowymi wycieczkami :)
Następnego dnia i następnego byliśmy u rodzinki na wsi, gdzie jest dom i działka ogrodzona i są dwa psy, w sumie sunie.
Nala i Tośka :) wszyscy się bali że się nie dogadają, ale Tadzio to nie jest konfliktowy pies.
Tośka starsza suczka wystarczyło że raz szczeknęła i chlapnęła w powietrze i Tadzio do niej nie podchodził. Tośka to 12 letni psiak, senior który już nie biega. Tośka następnego dnia nie zwracała już na niego uwagi i vice versa.
Tośka
Nala
Nala zaś jest psem lękowym i mocno terytorialnym. Pierwszego dnia mocno broniła swoich zasobów. Warga górna odsłaniająca zęby chodziła jej tak często że szok :P Ale Tadzio mądry z niego psiak jak widział że pokazuje zęby to cofał się jakby szanował że ona potrzebuje więcej czasu.
Była z jej strony agresja kiedy np chciała tego patyka co ma Tadzik, a on nie kumał czemu ona nie chce się bawić w zabieranie i gonienie, ale następnego dnia sam jej patyki zanosił :) I warga do góry już nie szła. Jakby się znały od lat.
Tadzio jest ugodowy, on nie walczy o dominacje, on chce się bawić :)
Tadzik ma tu kość w zębach. Każdy pies dostał i kości i uszy suszone, i królika i świnki i krow2y :) smaczków naprawdę było fulla :) ale dzięki temu psy nie sępiły przy kawie :)
Ale kości trzeba było pilnować, bo Tośka jak widziała że ta dwójka swoje porzuciła to brała i zjadała :)
Nala jak dostawała przysmak to hen daleko biegła żeby zjeść, a Tadzio nie miał ochoty jeść chciał się cały czas bawić :)
Jak wróciliśmy do domu pies był dętką :) Poza bieganiem na działce miał jeszcze 6 km chodzenia :) na spacerze po wsi :) gdzie chodziłam na spaceru z moim pierwszym psiakiem Reksiem :)
Drugiego dnia pojechaliśmy na wsi nad wodę, na mój ukochany Jeziorak :)
i Tadzik pierwszy raz pływał :)
Po bieganiu do wody za patykami, tarzaniu się w trawie, nurkowaniu w wodzie dostał takiego poweru do zabawy jak nigdy :)
Następnego dnia byliśmy jeszcze na Górze Dylewskiej więc spacer w lesie :) co równie się Tadzikowi podobało :)
W między czasie były też spaceru po rodzinnym moim mieście :) Nasz dzienny dystans nie schodził poniżej 10 km :)
I wróciliśmy do domu również bezproblemowo,. Tadzik w drodze chwilę pogryzł gryzaka a potem już tylko spał.
Za to jak dojechaliśmy pod blok to aktywował szczekanie i szczekał aż pod drzwi mieszkania.
Pierwsze wakajki mam nadzieję że będzie pamiętał jako coś superowego :)
Bo u rodziców kiedy nie spacerowaliśmy to on zaczepiał wszystkich to z piłka, to z szarpakiem :) nie było za dużo drzemania w dzień :)
Komentarze
Prześlij komentarz