Moja historia
Cześć,
Obecnie mam na imię Tadeusz, dla znajomych Tadzio. To moje trzecie już imię.
Wg książeczki zdrowia miałam na imię też Rocky i Teges. Jak to mówią do trzech razy sztuka.
Urodziłem się prawdopodobnie orientacyjnie 1.11.2022 roku. Moi opiekunowie oddali mnie do innego domu bo miałem być świątecznym prezentem. Ale po świętach skończyła się radość z posiadania psiego dziecka i zostałem podrzucony pod drzwi Pana, któremu wszyscy z okolicy podrzucali zwierzaki.
U tego Pana chwilę pomieszkałem, a następnie znalazłem się w domu tymczasowym Stowarzyszenia Zwierzęcy Zakątek. Panie z tego stowarzyszenia dały posty, że szukamy mi nowego domku.
Odezwała się para z Lublina, która się we mnie zakochała. Odebrali mnie i dali dom.
Obiecywali, że będziemy aktywni fizycznie, bo ja bardzo potrzebuję tego. Ale niestety dostałem tylko 15 min 3 x dziennie. Przez to byłem mocno zaniepokojony. I być może nieco więcej szczekałem. Wspomniałem, że przez 10 h byłem sam w domu? Ci Państwo uznali, że nie spełniam ich oczekiwań i postanowili oddać mnie z powrotem do Stowarzyszenia. Odstawili mnie 29.03 po południu.
Znowu zamieszkałem w domu tymczasowym Stowarzyszenia. Miałem na kwadracie jeszcze jednego psa i 10 kotów :) serio :D
Pani ze Stowarzyszenia dała na fb posta, że wróciłem z adopcji i szukam nowego domku.
I tu zaczyna moja historia, nieco przyspieszać, drogi Czytelniku trzymaj się mocno :)
W sobotę 1 kwietnia, i nie nie było to prima aprilis, pewna Pani napisała posta, napisała sms i napisała wiadomość aby coś więcej się o mnie dowiedzieć.
Teraz mi mówi, że na jednym zdjęciu byłem wypisz wymaluj jej pierwszy pies. Co zresztą tej Pani też powiedziała.
Rozmawiała tego po południa jeszcze z czterema innymi Paniami. I finalnie mieliśmy w ndz się tylko poznać i zobaczyć. Taki był plan. Bo mój nowy dom ma też kota.
Wszyscy się obawiali, że ten kot bandyta będzie mnie terroryzował.
Wszyscy wiedzieli, że ten kot jest, ja się dowiedziałem jak zobaczyłem.
Także ten :) przed ostatnia rozmowa była taka, że moja nowa opiekunka oznajmiła, że nie do końca chciałaby się poznać i żebym wracał, że najlepiej by było żebym już został i że jest tego pewna.
Pani z Domu Tymczasowego się zgodziła, Pani zajmująca się umowami też.
I tak o po 11 w ndz 2.04 pojawiłem się w Krakowie.
Byłem grzeczny całą podróż. A jak otworzyli mój transporter zobaczyłem moją nową opiekunkę - Emi.
Przywitała się ze mną i zaprosiła wszystkich na herbatkę.
Nie chciałem iść po schodach, ale mnie zachęciła i wszedłem na 3 piętro.
W mieszkaniu zobaczyłem tego kota bandytę, w sumie kotkę. Zasyczała i zwiała, więc chciałem pobiec za nią ale byłem na smyczy.
Dostałem przysmaka, mizianki, a potem spuścili mnie ze smyczy.
Spoko kwadrat, mógłbym tu w sumie mieszkać.
Kot burczał i siedział w narożniku pokoju. A my poszliśmy na spacer po podróży i Emi podpisała umowy, dostała to co potrzebowała i tak ooo zostałem Tadziem z Krakowa :)
Moja kumpela Mia - kotka i opiekunka Emi.
Tego dnia jeszcze poznałem Panią Zosię i Pana Kazia, dostałem też zaproszenia na kawy z Emi :)
Potem bliżej wieczora nasiusiałem jej na dywan, ale nie krzyczała powiedziała, że wypadki się zdarzają.
To był dzień 1, a zapomniałem dodać Mia tego dnia na mnie syczała nawet jak się na nią patrzyłem. Laska ma ewidentnie jakiś problem z komunikacją. Rozumiem, że jestem inny gatunek, ale gości powinno się nieco łaskawiej traktować.
A tak na poważnie, syczała a nie pacała. Doceniam :) bo to był naprawdę dobry początek czegoś.
Komentarze
Prześlij komentarz